Części tego imaginu będą krótkie! Postara dodawać części w miarę szybko! Lov u!
Kolejna noc czekania, aż w końcu Harry wróci z klubu. Siedzę na parapecie popijając gorącą czekoladę. Spojrzałam na zegar. 3.25 i nagle słyszę trzask drzwi. Wrócił. Wchodzi do salonu i podchodzi dom parapetu, na którym siedzę. Kiedy podszedł zauważyłam rozciętą brew i wargę, z których leciała krew.
-Harry gdzie byłeś i co ci się stało?- zapytałam przerażona
-A co cię to obchodzi?
-Martwiłam się o ciebie
-Martwiłaś się... Jesteś śmieszna
-Nie odzywaj się tak do mnie!
-Co ty powiedziałaś suko?!- przywarł mnie do ściany i zaczął bić. Krew spływała po mojej twarzy.
-Don't hit me!/Nie bij mnie!
-Zamknij się!- nagle znów usłyszałam trzask drzwi.
-Styles co ty odpierdalasz?!- zdążyłam tylko zobaczyć Tomlinson'a odciągającego Harry'ego ode mnie potem zemdlałam.
* * *
Obudziłam się w sypialni mojej i Harry'ego. Czułam jak ktoś trzyma moją rękę. Wstałam do pozycji siedzącej. Ujrzałam Louis'a.
-Hej (t.i.) jak się czujesz?
-Gdzie jest Harry?
-Trzeźwieje
-Co się wczoraj stało?
-On cię pobił (t.i.) i to było 2 tygodnie temu. Już myślałem, że się nie obudzisz- spojrzałam w lustro. Moja twarz była cała w siniakach i innych obrażeniach.
- Łał rzeczywiście długo spałam. Chcę go zobaczyć.
-Jesteś pewna?
-Tak. Ja go kocham- Louis zaprowadził mnie do piwnicy
-Zostawię was samych
-Dzięki Lou- Louis wyszedł zamykając drzwi, a ja zapaliłam światło i ujrzałam Harry'ego przywiązanego łańcuchem do ściany.
-Harry!- powiedziałam i ruszyłam w stronę chłopaka
-(t.i.)- powiedział co jak zdążyłam zobaczyć sprawiło mu ból. Podeszłam do niego i odpięłam od łańcucha. Harry tylko bezsilny opadł na ziemię. Podniosłam go i posadziłam na krzesło.
-(t.i.)... przepraszam
-Ciii... Kocham Cię Harry bez względu na to co zrobisz. Ile tu już jesteś?
-Od tamtej nocy
-Co? A jadłeś lub piłeś cokolwiek?
-Nie
-Jezu... Harry. Kocham cię. Poczekaj tu
-Jedzenie jest tu (t.i.). Lou specjalnie je tu przyniósł.
-Zabije go
-Nie to nie jego wina. Sam to obmyśliłem właśnie na taki wypadek. Wiedziałem, że w końcu cię skrzywdzę, a tak bardzo próbowałem tego uniknąć.
-Harry o czym ty teraz mówisz?
-Widzisz (t.i.) odkąd pierwszy raz cię uderzyłem One Direction powoli się rozpadło. Ale w tę noc kiedy cię pobiłem, a ty zemdlałaś to...
-To co?
-(t.i.) One Direction nie istnieje.
-Co?
-Istniejemy teraz jak gang nie zespół
-Jaki gang?! Czy ty siebie słyszysz?!
-Taka jest prawda (t.i.)
-Pierdol się! Wychodzę stąd, a z nami koniec!- wyszłam i zatrzasnęłam za sobą drzwi
Pobiegłam do Louis'a.
-Powiedział ci?
-Tak
-Rzuciłaś go?
-Tak
-Kochasz go?
-Tak
-Zostaniesz?
-Nie
-Odejdziesz?
-Tak.
-Potrzebujemy cię (t.i.)!
-Nie prawda!
-On ciebie potrzebuję!
-Nie obchodzi mnie to!
-Ja ciebie potrzebuje!
-You don't need me!/Nie potrzebujesz mnie!
-(t.i.) kocham cię!
-Spierdalaj chuju! Mam was dosyć! Bez sensu na siłę próbujesz mnie wpierdolić do tego waszego gangu!
-Zawsze do niego należałaś! Zespół One Direction to gang One Direction!
-Nie Lou! Mam was dosyć! Żegnaj!- powiedziałam i wybiegłam z tego popierdolonego domu. To w nim moje życie się spieprzyło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz :) Kocham cię :***