Kolejny dzień. Kolejna kłótnia. Kolejny siniak. Tak wygląda moje życie. Mój ociec chleje, a moja mama... Mojej mamy już z nami nie ma. Popełniła samobójstwo. Zazdroszczę jej. Cieszę się, że chociaż ona już uwolniła się od mojego ojca. Dzisiaj jak zwykle wrócił do domu pijany. Nie obyło się bez codziennej kłótni jaką to jestem szmatą jak moja matka. Oczywiście oberwałam za 'odzywki'. Wybiegłam z domu i tak o to siedzę na ławce i zastanawiam się nad swoim życiem i... I samobójstwem.
-Nie jest ci zimno?- usłyszałam gdy tak sobie rozmyślałam. Rzeczywiście zima, a ja siedzę sama na ławce w koszulce z krótkim rękawkiem.
-Nie
-Czemu płaczesz?- co?! Nawet nie wiem kiedy to się zaczęło
-To już nie twoja sprawa- odpowiedziałam niegrzecznie. No, ale sorry gościu, którego nie znam. To co mam mu powiedzieć, że ojciec mnie leje?!
-Ok. Jestem Niall.- chłopak wyciągnął w moją stronę rękę
-A ja jestem nie zainteresowana.- powiedziałam wstając gwałtownie z ławki
-Czekaj! Ja chcę ci pomóc!- odwróciłam się
-Pomóc?! Moje życie jest fantastyczne!
-Ja wszystko wiem. Nie dawno wprowadziłem się do domu obok twojego. Słyszę jak twój ojciec na ciebie wrzeszczy. Dzisiaj za tobą wybiegłem. Zrozum chcę ci pomóc.- powiedział zbliżając się do mnie. Ja tylko odsunęłam się od niego. Boję się każdego wyższego i potężniejszego ode mnie faceta, a on był przeciwieństwem mnie.
-Nic nie wiesz! Nie znasz mnie! Ja...- nie dałam rady nic więcej powiedzieć. Łzy mimowolnie kreśliły mokrą drogę na moich policzkach.
*Niall*
-Masz rację nie znam cię, ale chcę cię poznać. Co ci się stało w policzek?
-A jak myślisz?
-Twój ojciec?
-Tak. Postanowiłam, że jak skończę 18 lat to się wyprowadzę.
-Kiedy kończysz 18 lat?
-Za 3 miesiące.
-Wiesz nawet mi nie powiedziałaś jak masz na imię.
-Jessica Hall.
-Niall Horan.
-Wiesz masz rację trochę chłodno. Może pójdziemy gdzieś?
-Chodźmy do mnie.
-Nie chcę, żeby twoi rodzice zobaczyli co mam na twarzy.
-Nie bój się mieszkam z 4 innymi chłopakami to problem?
-No bo widzisz ja...
-Śmiało
-Boję się mężczyzn przez mojego tatę.
-Mnie też się boisz?
-Nie boję się ciebie. Ale też nie ufam.
-A da się zdobyć twoje zaufanie?
-Tak, ale trzeba na nie zasłużyć.
-Czym?
-Po pierwsze to musimy się lepiej poznać.
-Zostać przyjaciółmi tak?
-Tak. Jak na razie dobrze zaczęliśmy. Chodźmy wtedy do tego twojego męskiego domu.
-Oczywiście jak sobie panienka życzy.
-Przestań!
-Ok, ok.
Droga do jego domu nie zajęła nam długo. Jakieś 10-15 minut.
-Panie przodem- powiedział Niall otwierając mi drzwi
-Dziękuję szanownemu panu.- po chwili Niall też wszedł do środka
-CHŁOPACY!!!
Po chwili zobaczyłam grupkę chłopaków.
-To jest Jessica Hall. Jessica to jest...
-Sami się przedstawimy Niall
-Jestem Harry.
-Liam
-Louis
-Zayn
-Miło mi- powiedziałam ściskając ich ręce po kolei
Poszliśmy do kuchni Niall nalał wszystkim po szklance coli i usiedliśmy na kanapie.
-A więc Jessica powiedz nam- spojrzałam na Harry'ego biorąc łyka coli- od kiedy jesteś z Niall'em?- wyplułam na chłopaka zawartość moich ust (colę)
-Przepraszam- powiedziałam im wybiegłam z ich domu na zewnątrz siadając na krawężniku
*Niall*
-Harry jak ty wszystko umiesz spieprzyć!
-Sorry Niall ja nie wiedziałem
-Chuj mnie to obchodzi!- wybiegłem przed dom i zobaczyłem Jessicę, która siedziała na krawężniku i płakała.
-Dlaczego ja zawsze muszę coś spieprzyć?!
-Jessica... To nie twoja wina.
-Możesz do mnie mówić Jess?
-Czemu?
-Bo ktoś taki jak Jessica Hall już nie istnieje. Od teraz przejęła ją Jess Hall.
-Zaczynasz mnie przerażać.
-Wiem idę do domu wpadnę do ciebie jutro o 13.30 ok?
-Jasne Jessi...Jess
-Pa Niall!
-Pa!
-Aha Niall! Przeproś Harry'ego!
-Dobra!
Wróciłam do domu.
-Wyprowadzam się!- krzyknęłam na cały dom
-To dobrze! Przynajmniej będę miał cię z głowy dziwko!- poszłam na górę się spakować. Ciuchy, buty, kosmetyki, papierosy, narkotyki, żyletki. Po spakowaniu zamknęłam walizkę i zadzwoniłam do Liz. Mojej przyjaciółki, która namawiała mnie już od dawna, żebym się do niej przeprowadziła.
Pierwszy sygnał...
Drugi sygnał...
Trzec
-Halo Jessica?
-Nie. Od dzisiaj jestem Jess Elizabeth
-Wiesz, że ja już od trzech miesięcy jestem Liz, a nie Elizabeth
-Wiem. Mogę się do ciebie przeprowadzić?
-No nareszcie! Jasne bądź zaraz!
-Jasne kochana! Pa!
-Pa!- zakończyłam rozmowę
Liz
Zeszłam na dół założyłam moje vansy i wyszłam bez pożegnania. Wsiadłam do mojego czarnego ferrari (w końcu coś odziedziczyłam po mojej mamie). Droga do Liz trwała około 30 minut.
*Dom Liz*
Zapukałam do drzwi.-Hej Jess!
-Hej Liz!
-Zapraszam do nowego życia czekaliśmy na panią. Jesteś gotowa przejść transformację totalną?
-Oczywiście- weszłam do środka
-Zapraszam do studia wszystko już na panią czeka.
-Cieszy mnie to- obie wybuchnęłyśmy śmiechem.
-Dobra starczy chodź
Po 30 minutach wizycie w studiu tatuaży i piercingu. Prezentowałam się tak:
Jess po metamorfozie
-No stara wyglądasz perfekcyjnie!- skomplementowała mnie Liz
-Dziękuję
-A komu to zawdzięczasz?
-Tobie! Jesteś boska!
-Musisz poznać moich przyjaciół!
Tak zapowiada się moje opowiadanko! Tak... Piszę opowiadanie. To jest taki imagin promujący! Zapraszam już tworzę nową stonkę na blogu pod tytułem: 'Please help me, because I'm dying!-opowiadanie'
Serdecznie zapraszam
Hope...
Hey! Bardzo spodobało mi się ten rodzej jak dla mnie "prologu". Nie mogę się doczekać aby zobaczyć jak rozwiniesz historię Jess :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam xx
http://hush-hush-liampayneff.blogspot.com/